piątek, 29 marca 2013

W ostatniej chwili


W tym roku wyjątkowo cieszę moje oczy dekoracjami pojawiającymi się w Waszych domach, u mnie ich nie ma i nie będzie. A tak wyszło jakoś.
Czas mnie przegonił  z prędkością światła i zwyczajnie  nie zdążyłam  -  troche też mi się nie chciało :)

Mam nadzieję w ten świąteczny czas odpocząć, nabrać sił i dystansu do otaczającej rzeczywistości - zwolnić też z lekka
Wiem, że to dobry czas.

Wesołych Świąt Wam życzę Kochani


Zajączki i "stroik" zrobiony dosłownie w ciągu minuty to jedyna dekoracja jaka się pojawiła. 
Już stoi na półeczce.
Chociaż tyle ;)






niedziela, 24 marca 2013

Wiosenna blondynka


Lubicie zmiany?
U mnie zazwyczaj są szybkie i spontaniczne, żeby przypadkiem nie zmienić zdania - bo im dłużej się zastanawiam, tym więcej pojawia się wątpliwości.


Już od bardzo dawna miałam chęć ściąć włosy.
Tuż przed wyjazdem do Paulinki skróciłam je minimalnie - 15 cm - WIĘCEJ  miało być po  powrocie.

Rano w sobotę były jeszcze takie :)


Nie tylko ja chciałam mieć nową wiosenną  fryzurę  -  mój mały mężczyzna również  ;) 


Oczywiście podstawa zadowolenia to - zaprzyjaźniona fryzjerka od lat, ten sam salon i zawsze miłe plotki. W tej kwestii zmienna nie jestem.





Drastycznego cięcia nie było, ale zawsze mała zmiana, która cieszy :)



Miłek również zadowolony, bo przecież można na tylu fajnych fotelach posiedzieć ;)


I chociaż za oknem temperatura wciąż na minusie i bałwana z marchewkowym noskiem można ulepić to ja już wiosnę czuję pełną parą. 






 ...a włosy ...
przecież i tak odrosną
niedługo ;)


Miłego dnia

środa, 20 marca 2013

"Składzik" rzeczy ładnych


Magiczne wystawy przyciągają nasz wzrok jak magnes i zachęcają podświadomie by przekroczyć próg i   nacieszyć oko uroczymi przedmiotami.
Nigdy nie wiemy tak naprawdę co zastaniemy  środku, jednak skoro sama witryna sklepowa jest tak ładnie zaaranżowana, to wewnątrz na pewno nie rozczarujemy się.


Ten uroczy sklepik znajduje się w miasteczku, w którym mieszka Paulinka . Nie było innej opcji aby podczas popołudniowego spacerku niechcący do niego nie wstąpić - zwłaszcza, że i tak był po drodze.  


Już przedsionek zaaranżowany był już niezwykle atrakcyjnie  - i jak tu ominąć takie miejsce.




A to już wnętrze.


Miłośniczki tekstyliów  "pójdą z torbami"
zapewniam ;)




Ptaszyna skradła nasze serca.


i tasiemki bawełniane też ;)


Po takim spacerku Kobiety są zadowolone, dotlenione i mają mnóstwo energiii - mężczyźni już  mniej rozumieja ten stan rzeczy ;) 

Miłego dnia Wam życzę.
Mili


niedziela, 17 marca 2013

Nieśpieszna niedziela

Przed nami kolejny dzień kiedy na naszym Podlasiu świeci piękne słoneczko i temperatura nie spada poniżej -18 stopni (a takie nocki właśnie mieliśmy w ciągu kilku ostatnich dni).
Śnieg wciąż w wielkich ilościach zalega na podwórku i zamiast sadzić kwiaty można zamiennie wybrać się na sanki.
No i gdzie ta wiosna?
Ale podobno uśmiech na twarzy, pozytywne myślenie i chęć do działania to już jej pierwsze objawy.
To mi w takim razie  udziela się taki stan ducha  - to chyba już niedługo, prawda?



Mój domek na wiosnę potrzebuje kolorów i nowych tekstylnych akcentów. Narazie szukam inspiracji w kolorowych czasopismach i mimo tej wciąż zimowej aury, w głowie kiełkują mi już całkiem wiosenne pomysły.
Przy kawce wertuję gazetki, w których aż roi się od ciekawych aranżacji - wszędzie natykam się na pastele, które stały się mocno wszędobylskie - jednak trzeba uważać aby z nimi nie przesadzić.
W moim domu pasteli jest jak na lekarstwo, jednak w kwestii pewnych kwiecistych tkanin umiaru nie mam i nie będę miała - sami niedługo przekonacie się o tym :)





Tydzień temu wpadł w moje ręce gruby zeszyt craft-owych fajnych papierów. Tani nie był, ale mimo wszystko wart swojej ceny. Mnóstwo w nim motywów wielkanocnych, które można wykorzystać do robienia kartek lub innych dekoracji.


Tasiemki są nabytkiem z pewnego uroczego sklepiku , o którym jeszcze Wam napiszę w niedługim czasie.
Są idealne do moich krawieckich tekstyliów ;)


I wszystko jasne ;)
Te tkaniny  już dawno zgubiły mnie i mój portfel :)   


Miłej niedzieli  Wam życzę

Mili

czwartek, 14 marca 2013

Światynia rozrywki w Kościele


Biegając po uliczkach Dublina każdego w końcu dopadnie kiedyś głód. Człowiek - odruchowo szuka restauracji w zaciszu której mógłby przycupnąć i coś zjeść. 
Miejsce które chciałabym Wam pokazać, nie pojawiło się na naszej drodze przypadkiem.  Wpisane było w nasze jednodniowe Tour de Dublin  i było zwieńczeniem cudownie spędzonego dnia.  

Zmęczeni, głodni dotarliśmy wszyscy do The Church ...


W centrum Dublina  znajduje się pewien kościół, ale nie jest to taki zwykły kościół. Otóż podobno od 1964 roku budowla ta przestała mieć swoje chrześcijańskie powołanie, wtedy to odbyły się też ostatnie święte sakramenty. Odrestaurowano go starając się zachować jego charakter sakralny - na swoim miejscu pozostały witraże, organy  i obecnie kościół przeżywa swój  renesans w nieco innej niż religijna odsłonie.


Ciekawostką jest to, że w tym nigdyśniejszym  kościele  Świętej Marii w 1761 roku wziął ślub Arthur Guinness, założyciel słynnego browaru. 
Obecnie  w pub-ie można zjeść pyszny obiad, napić się  piwa, spotkać ze znajomymi na pogaduchy przy winku, zaś samo wnętrze zaaranżowane jest fantastycznie
W weekendy organizowane są dyskoteki - podobno można poszaleć w towarzystwie prochów kilku zasłużonych dla miasta osób (znajduja się krypcie restauracji ;)
Przydałby się jeszcze o północy dzwięk organów, szczęk kluczy i zjawy na balkonach - dreszczyk emocji gotowy ;)  Chociaż i tak go nie brakuje będąc w tym miejscu.











Z napełnionymi brzuszkami i wskrzeszonymi siłami witalnymi po wizycie w tak kontrowersyjnym miejscu, po całym dniu zwiedzania miałyśmy jeszcze siłę na całkiem  typowo babski shopping , podczas gdy reszta towarzystwa poległa ze zmęczenia.

Kobiety mają zdecydownaie więcej energii ;)
To był bardzo udany dzień :)

zdjęcia : Dorota (Mili) 
(za jakoś zdjęć wybaczcie , było ciemno i obiektyw  nie podołał )