sobota, 31 grudnia 2011


Kochani
mija kolejny rok odkąd jestem z Wami w wirtualnym świecie - kalendarzowy to już 3 ... sama jestem zaskoczona jak ten czas galopuje.
Dla mnie był to przełomowy rok pod wieloma względami.
Zapadły pewne decyzje i coś o czym nie śmiałam marzyć niedługo nabierze realnego kształtu - jednak wciąż sceptycznie do tego podchodzę i z wielkim dystansem. Bo dopóki nie jest to namacalne - wciąż jakby odległe.
W rok 2011 weszłam bez konkretnego planu, bez postanowień. Terminarz pozostał pusty , a wiele spraw i sytuacji  jakie miały miejsce same napisały scenariusz.
 . . .
Kochani dziękuję Wam, że przez ten cały czas jesteście ze mną mimo, że ja nie mogę być z Wami na bieżąco. Może gdyby doba miała 48h,  a ja siedziałbym w domu nie pracując zawodowo - wtedy miałabym duuużo czasu :)   Niestety gdy przebywa się od bladego świtu do  godziny 16  w pracy, potem obowiązki domowe, małe rozgadane dziecko i inne sprawy na głowie - to już czasu na bloga i wizyty u Was niestety brakuje.

Dziękuję, ze byłyście i mam nadzieję, że wciąż będziecie ze mną :)

Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia w Nowym 2012 roku :)

Mili







piątek, 23 grudnia 2011

MERRY CHRISTMAS


Choinka ubrana, domek posprzątany, najważniejsi  Mężczyźni  mojego życia leniuchują w domku podczas gdy ja jeszcze pracuję. W tym roku wielkich przygotowań nie było. 
Trwaliśmy z Miłkiem w oczekiwaniu na powrót naszej głowy rodziny - to był taki  nasz  przedświąteczny czas.  

A gdy wczoraj przy ubieraniu choinki widziałam w oczkach małego Miłka tą wielka radość, poczułam , że na to tak naprawdę czekałam, bo nie dekoracje , ale ludzie tworzą klimat. 
Dziś jesteśmy już wszyscy razem i to jest najważniejsze.

Kochani, ja życzę Wam by ten magiczny czas Świat przyniósł Wam  chwile Rodzinnej radości  i odpoczynku, nabrania dystansu do otaczającego świata, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.

WESOŁYCH ŚWIĄT 

Mili




poniedziałek, 19 grudnia 2011

Przedświątecznie


Gdy na innych blogach czuć zapach pieczonych pierniczków i klimat nadchodzących świąt tworzy się sam  w moim domu niestety do nich wciąż daleko.
Nie ma dekoracji, nie ma choinki, żadnych stroików, ale za to jest jest radość związana z powrotem po bardzo długiej nieobecności  naszego Taty i Męża. I nic nas bardziej juz nie cieszy jak ten fakt.
Miłoszek podekscytowany, robi po swojemu jakieś przygotowania, a ja już nie bardzo wiem co robić by jak najszybciej minął nam ten czas, bo wszystko już przygotowane.
Niedzielne popołudnie upłynęło mi bardzo błogo. Miłoszek u Babci i Dziadka na dole pomagał ubierać choinkę, zaś ja przy kawce i pysznych cukiereczkach przeglądając gazetkę robiłam małe podsumowanie tego okresu.

I chyba czas się przyznać,że 3 miesiące takich samotnie spędzanych  wieczorów to stanowczo  zbyt długo. Mimo, że było bardzo kreatywnie w kwestii manualnej :), czytelniczo i po raz pierwszy w życiu chętnie zasiadałam do dobrego filmu lub teatru ; mimo że w głowie powstała cała masa planów na przyszły rok; mimo że było dużo spotkań z prawdziwymi przyjaciółmi, którzy nie zawiedli nigdy -  to jednak to było o 3 miesiące za długo mimo wszystko.

Pojawili się też tacy znajomi - rodzina :) którzy pokazali już na początku tej mojej "samotni" prawdziwą swoją twarz :) , a potem już tylko z grzeczności bo tak wypada udawali zainteresowanie.

A ja silna Kobieta jak zwykle dałam radę, mimo tych wszystkich nieprzyjemnych sytuacji jakie miały miejsce, bo co mnie złamać może, chyba sen tylko. No i przyznaję , że ten złamał, bo nie obyło się bez różnych ekscesów zdrowotnych. Człowiekowi wydaje się, że może fizycznie wiele. Owszem może ale psychicznie , ale gdy organizm zwyczajnie odmawia współpracy - to już oznacza , że czas zwolnić  i  odpocząć.

Dziś pełna siły i jak zwykle optymizmu - bo tego mi nigdy nie brakuje, życzę Wam by ten czas przedświąteczny był w miłej i rodzinnej atmosferze owocnie wykorzystany


Mili

ps. Ja właśnie zmotywowana dzięki karteczce, która przyniósł z przedszkola Miłek ( bo na jutrzejsze prace przedszkolne ma przynieść świerk, ziemniak i pazłotko)  ścięłam trochę więcej gałązek  i chyba dzisiaj wymodzę sama jakiś stroik












sobota, 10 grudnia 2011

Historia pewnego wieszaka


Niby żadna rewelacja ten wieszak, bo przecież taki ikeowski oklepany i ma go prawie każdy. Ale mi trafiła sie prawdziwa "okazja" - bo prawie jak za darmo. 
Wylicytowalam sobie za 10 zł na allegro  ... oj wiele,  wiele tygodni temu - jeszcze wrzesień chyba to był.
Moja radość była wielka bo  lubię takie perełki  wynajdywać prawie za  bezcen. Pani B. jeszcze poszła mi na rękę i opuściła na koszcie wysyłki i czekałam na swój wieszak.
czekałam ...
czekałam ...
czekałam ...
...
napisałam naście maili
mijały długi tygodnie ...
ja wciąż czekałam ... i czekałam...
pisałam i dzwoniłam ... za każdym razem telefonicznie Pani B. plątała się i zapominała co mówiła w poprzedniej rozmowie, kłamała jak z nut i szło jej to kiepsko.
Pani B. ograniczyła sie tylko na samym początku tuż po wygraniu przeze mnie aukcji do jedynego kontaktu, a mianowicie z podaniem danych do przelewu :)  :) :)  No toz to logiczne po co więcej jak ma sie w zamiarze oszukać kogoś.

Na pytanie czy zamierza mi zwrócić pieniądze lub towar zapadała cisza w sluchawce.

I wtedy to właśnie moja anielska cierpliwość w oczekiwaniu na wieszak po wielu tygodnach sie skończyła.

Wydrukowałam na wszelki wypadek wszelkie dane potwierdzające  transakcję, całą korespondencję ... 
I pewnego dnia miałam urlop, dużo czasu, te dokumenty w torbie i niechcący znalazłam się na komisariacie policji .
Wstyd mi było jak diabli no bo tu nie chodzi o tysiące, a naprawdę o grosze, ale niby czemu mam przyzwalać na takie oszustwa. A wyobraźcie sobie niestety nie tylko ja zostalam poszkodowana.

Po kilku miesiącach tak naprawdę wieszak dotarł, Pani B. została przyciśnięta przez policję i przedstawiono jej jak sprawa będzie wyglądała dalej. Chyba zrozumiała, ze przez 25zł (bo tyle w sumie to ogółem było) nie warto by do końca życia ciągnął się z nią wpis o karalności:)

Ja tym samym od tygodnia cieszę się wieszakiem, który szybko pomalowałam , przetarłam  i powiesiłam w przedpokoju. 
Prawda że warto było czekać na niego  tych kilka miesięcy  mimo, ze taki oklepany.

ps. A przed Pania B. kolejne przesłuchanie w takiej samej sprawie - ciekawe co teraz wymyśli. pewnie znów padł jej komp i nie ma możliwości spisania adresu do wysyłki, albo wysylała juz 2 razy i odbiorca nie odbierał paczki jak rzekomo ja, albo, itp... itd
haha sam policjant prowadzący sprawę w rozmowie ze mną śmiał się z jej zeznań :)

A ja ciesząc się odzyskanym wieszakiem życzę Wam Kochani słoneczego sobotniego popołudnia.

Ściskam Mili