poniedziałek, 31 maja 2010

To był maj ...



Universe
To był maj


To był maj,
szkoły miałem dość,
pachniało bzem,
To był błysk
i torba poszła w kąt,
wyrwałem się!
Bo świat kusił dzień i noc,
świat wołał do mnie-chodź!
i porwał mnie.


Tamten dzień zbudził mnie ze snu
eksplozją serc.
to był raj, pierwszy w życiu cud
-kochałem sie!
I żyć chciałem tylko z nią,
i cieszyć się
Po prostu-cieszyć się!


Nie wiem co mi jest
roztapiam się jak lód.
Niby parę szkolnych zdjęć,a bierze mnie
...szkoda słów.


Dzisiaj znów całym sobą witam świt,
i kocham wiatr.
Dobry Bóg czasem daje lepsze dni,
choć w szachy z nim gram, przeróżnie gram.


Znowu maj,
nieźle nawet szło,
znów pachnie bzem.
Nie jest naj,ale mamy wreszcie dom,
czasami jaja są z dnem.
I żyć pragnę tylko z nią,
wciąż kocham tylko ją, a ona mnie!


Co roku w maju "chodzi" za mna ta piosenka i tylko ją nucę. 
Maj przywołuje we mnie wspomnienia z lat szkolnych, wspomnienia młodości, szaleństwa i beztroski. 13 lat temu obgryzając paznokcie czekałam na wyniki z matury  - ech zleciało. 
Ale to były inne czasy. Człowiek nie zastanawiał sie nad tym co będzie jutro, a żył chwilą. Spodnie dzwony, wiatr we włosach i mnóstwo szalonych pomysłów. A może teraz są takie same czasy, a tylko ja się postarzałam i inaczej patrzę na   świat ???


piątek, 21 maja 2010

Prezenty, wygrana w candy i trochę bielonych przedmiotów

I miał być post o czymś innym - ale dziecko, albo nieuważna Mama skasowała zdjęcia, a może zapisały się w innym folderze. Ale w moim  śmietniku (tak nazywam moje foldery ze zdjęciami ) trochę bedzie ciężko to znaleźć - może innym razem ;)

Ponieważ uległam bieli i ja, która rozpanoszyła sie na dobre na innych blogach,  a ja się przed nią mocno broniłam - nie udało się, popełniłam bejcą i akrylówką kilka drewienek, które wzięłam ze sobą na kiermasz, a jako że się nie sprzedały więc pewnie zostawię je dla siebie, a może bedą dostępne w MAGICZNYCH DROBIAZGACH.  
Trochę ostatnio zaniedbałam uzupełnianie asortymentu w naszej galeryjce sklepikowej, jednak niebawem to uczynię o czym powiadomię na blogu.



chustecznik na wyciągane chusteczki ozdobiony starą jeszcze pamiętającą zamierzchłe  czasy Babciną bawełnianą koronką

skrzyneczka, która może być świetnym pojemnikiem na szpargały

  

koszyczek wyszperany na pchlim za grosze i pobielony 
  
  
i rameczka na zdjęcie
  

I na koniec chwalę się pewnymi prezentami:)
Od cudownej Gosieńki dostałam takie oto kolorowe serwetki w mocnych letnio-energetycznych kolorkach. Mam pomysł na ich zastosowanie, tylko no ten czas .....  echhh

   
ale to nie wszystko, 
bo ta sama Gosia obdarowałam mnie uroczym pierścionkiem. 
Gosieńko  - Ty wiesz, że ja lubie takie drobiazgi - za co ściskam Cie wirtualnie i mam nadzieję, że w końcu po latach nasze spotkanie dojdzie do skutku, i będziemy mogły powspominać fantastyczny czas spędzony w Willi na Tęczowej w Olsztynie
  
  A na koniec znów wygrana w candy tym razem w Zaciszu Wyśnionym  
Książka  "Paryżanka" i stempelek - mój pierwszy stempelek , jeszcze nie testowany. 
Książka będzie świetna lekturą na szkoleniu 3-dniowym, na które wybieram się niebawem do Augustowa.  
 


 A ja od kilku dni siedze w domu na zwolnieniu lekarskim,  przychorowalo mi sie i to tak pożądnie - zatoki i zapalenie gardła i do tego inne  przypadłości niezbyt miłe. Nie wszystkim niestety ten fakt mojego zwolnienia się podoba , ale choroby sobie niestety nie zaplanowałam celowo. No cóż.
Siedzę z Miłkiem, który też nie do końca jest zdrowy  i sobie razem chorujemy. Tylko, jak się okazuje chorujące dizecko ma ciut  więcej siły ode mnie. Więc mogę zapomnieć  o kanapowym lenistwie. Ale nie dajemy się. 
A ponieważ po kiermaszu miałam do realizacji kilka zaległych zamówień więc powolutku sobie na spokojnie to robię, nie przemęczając się zbytnio, nie zarywając przy tym nocek.

Pozdrawiam Was cieplutko i majowo
Dorota 

wtorek, 18 maja 2010

Po kiermaszowa mini relacja

Mimo iż pogoda dopisała "Przegląd Kapel i Śpiewaków Ludowych" przeniósł sie do Gminnego Ośrodka Kultury. Wystraszył chyba Organizatorów poranny deszcz i pochmurna pogoda. Szkoda wielka, gdyż  po południu wyjrzalo zza chmur słoneczko i było bardzo ładnie. 
Poza tym scena na której pierwotnie miała odbyć się część artystyczna imprezy znajdowała  się w otoczeniu zieleni i lasu, w bardzo sympatycznym miejscu. Zaś w GOK-u miejsca niewiele i nawet nie udało mi się  zrobić zdjęć. 
Pewnie ze względu na ta pogodę nie dojechali różni Twórcy Ludowi - bylo naprawdę niewielu. Szkoda bo z wielką niecierpliwością czekałam na Panią, która piekne dzierga na szydełku - ale sie nie doczekałam. 
Ja ze swoim kramikiem niewielkim rozstawilam się tuz przy głównym wejściu (takie fajowe miejsce mi przypadło)
Ażeby milej mijał mi czas zaprosiłam fajową ulubioną Cioteczkę Miłoszka  i błogo płynął nam czas przy dzwiękach ludowej muzyki. 
Od początku miałam mieszane uczucia czy wziąć w nim udział tylko daletego bo nie przyłożyłam się do tego tak jak zamierzyłam sobie  wcześniej ( a było to naprawdę bardzo dawno temu - sam pomysł zakiełkował w głowie jeszcze w ubiegłym roku). Jednak nie żałuję, ze wziełam w nim udział.  W końcu wyszłam z tym co robię i co mi sprawia przyjemność na zewnątrz; do ludzi, którzy mnie znają ale dotąd nie wiedzieli o moich zainteresowaniach. Niektórzy nie wierzyli, ze to ja sama wyprodukowałam własnymi "łapkami". Przy tejże okazji spotkałam parę dawno juz nie widzianych koleżanek. Takie spotkania sa bardzo miłe. Trochę prac sprzedałam.
Podsumowując - jestem zadowolona :) 

Niestety nie zaskoczę Was wieloma fotkami, bo tych nie ma niestety, ale oto ja i moje stoisko.



Kolejna podobna impreza we wrześniu. Czy wezmę udział? Zobaczę czy czas mi pozwoli.

Dorota 



sobota, 15 maja 2010

Słoneczko pilnie poszukiwane

Słoneczko i ładną pogodę 

KUPIĘ
ZAMÓWIĘ
WYPOŻYCZĘ 

jutro kiermasz, a pogody nie ma
smuci mnie to przeokrutnie bo ....
kiermasz ma być na świeżym powietrzu, więc jeśli będzie padał deszcz to z kiermaszu tzw. nici.
Organizatorzy nie zapewniają zadaszenia dla Twórców ludowych. W razie opadów deszczu   impreza przenosi się do Gminnego Ośrodka Kultury , zaś Sprzedawcy jada do domku :(
i po kiermaszu . . .
ot tyle 

Tak więc 
gdybyście miały w nadmiarze ładnej pogody to prosze podeślijcie troszkę
chętnie przygarnę jutro między 12.00 a 18.00 

Pozdrawiam w te deszcowe sobotnie popołudnie

Dorota




 

niedziela, 9 maja 2010

"Kawałek" mojej sypialni

Z malowaniem mieszkanka się uporałam ... uffff.
a ponieważ ten mglisty poranek tak mnie oczarował postanowiłam pokazać kawałek swojej sypialni, a wlasciwie kącika Miłosia. Sypialnia oczywiście nieskończona bo...  to żyrandol nie pasuje,   szafa  nie pasuje. No cóż trzeba zmienić.  I nigdy nie pomyślałabym , że w moim domu będą białe, błękitne i inne jasne akcenty. A jak kupię białą szafę to naprawdę juz bedzie po mnie ;) Ulegnę manii bieli.
  
króliczki chętnie pozują do zdjęć  
"pieso" próbuje wydostać się z łóżeczka 
narzuta na łóżko a'la patchworkowa idealnie wpasowała się w kolorek ścian   
Misiaki i kurka niezłotopiórka, które przyleciały do Paulinki z wyspy wiszą sobie nad łóżeczkiem Miłoszka     na półce parę drobiazgów i podstawa lampy, która czeka na nowy klosz, bo ten co ma to ojojoj i jeszcze gorzej (nie pokazuje bo nie ma co;)    
Miłoszka strzeże śpiący Aniołek - a tak naprawdę to chyba tylko ten jedyny w niebie jest jego Stróżem :) 
    
a na parapecie różowe goździki - naprawdę zwarriowałam- bo ja i róż. Oj oj źle się dzieje
   

a wyglądając przez okno w sypialni mam widok na przepięknie kwitnącą jabłoń :)

Pozdrawiam Was z samego rana niedzielnie i wracam do pracy - 16 maja tuz tuż.
Dorota 

wtorek, 4 maja 2010

Mały debiut i niektóre ostatnie moje prace



W poprzednim poście wspomniałam o pewnym planie, o tym że coś zamierzyłam i porwałam się z motyka na księżyc.

Co roku  w miejscowości w której mieszkam odbywa się  Przegląd Kapel,  Śpiewaków i Gawędziarzy Ludowych . Impreza ta ma na celu kultywowanie tradycji gwary Kurpiowskiej, ludowego muzykowania oraz tańca.  Obok tych skocznych tańców i przyśpiewek  imprezie towarzyszy kiermasz rękodzieła, na którym swoje prace ludowe prezentują  i sprzedają ludowi twórcy.

Haha … już więc wszystko wiecie …

No tak – twórca ludowy ze mnie żaden,  ale pomyślałam …  a może by tak wziąć w tym udział i pokazać to co robię innym.  O tym że robię  biżuterię  plotka gminna  już  głosi J  I non stop dostaję zapytania, czy coś mam i czy mogę pokazać J Realizuję więc sumiennie zamówienia  i staram się mieć nowe pomysły.    To miłe  bardzo , że biżuteria znalazła uznanie, więc tym bardziej motywuje mnie to do dalszej pracy.

Ale wracając do tej imprezy – kiermaszu, czy jak tam to zwał to zwał.

 Do dziś mam mieszane uczucia czy powinnam brać udział  w tym kiermaszu i czy mam  na to czas. Otóż  czasu nie mam i jakoś nie wszystko idzie mi tak, jak to sobie zaplanowałam. Ech gdybym miała tak chociaż 1 dzień cały tylko na prace związane z ta imprezą. Dałabym radę. Ale jakoś  tak pod górę wszystko . Wychodzi na to, że musze pokazać to co mam i nie mam już wyjścia.   16 maja za pasem  a przede mną wspomniane wcześniej malowanie mieszkania  - całego. Więc pracą wypełniony mam czas maxymalnie.

Powstają na szybko koszyczki, poszewki, saszetki lawendowe, serduszka  pachnące lawenda do szafy,  króliki i chusteczniki oraz biżuteria.


A oto nocne efekty niektórych moich niektórych prac.

poszewki na podusie 

 Lniano - bawełniane  koszyczki , łapki kuchenne     
koszyczek na pieczywko lub serwetki w tej samej nucie kolorystycznej co wcześniejsze podkładki pod kubeczki   
woreczki  
i znów koszyczki  
cała gama chusteczników / etui do torebki   
do wnętrza lub szafy zapachowe lawendowe zawieszki - serduszka i saszetki
   
... i króliczki  

ciąg dalszy nastąpi :)

Pozdrawiam  Was cieplutko i trzymajcie kciuki bym coś jeszcze zdążyła zrobić na ta kurpiowską imprezę . A tymczasem zmykam do przygotowania mieszkania  na  mini remoncik. bałaganu boję się ale jak pomyślę o "mglistym poranku" i pastelowym jaśminie' to aż wzdycham z radości . . . 
Bardzo stęskniłam się za waszymi blogami, o tym co u Was słychać. Pewnie dotrę dopiero po 16 maja … ale za to z jaką  wielka przyjemnością poczytam przy kawusi. 
Zrobię  sobie urlopik od rękodzielniczej pracy  

Dorota