poniedziałek, 30 listopada 2009

Niespodziankowo - wyróżnieniowo i leniwie

Jakoś ostatnio nie mam wogóle czasu i weny na prowadzenie bloga, na podczytywanie i pisanie komentarzy.  Skupiłam sie na robieniu biżuterii - chociaż w tym temacie również mały postój ;) -  czekam na zamówione materiały do wyrobu biżu.  Ozdooby choinkowe szyją sie tak po sztuce lub  dwie dziennie - no niestety TYLKO - bo mały brzdąc chętnie pomagałby - więc nitka i igła w kącik wędruje. Dzisiejszy post dodatkowo miał byc o moich zakupach, ale będzie innym razem.  Zrobiłam się leniwa
A dzsiaj  wpadam tylko  na chwilę, bo musze  podziękowac Ushii za tak przemiłą niespodziankę jaką mi zrobiła. Otrzymałam w piątek. Ulcia dziękuję ślicznie i słowo daję mimo, iż pisałaś, że ono niejadalne to i tak polizałam ;)  Pysznie słone z zapachem pierniczkowo - cynamonowym :)


I otrzymałam   od Hafiji  wyróżnienia, za które serdecznie dziękuję i w wolnej chwili przekażę dalej

Pozdrawiam Was jeszcze w Andrzejkowy wieczór i mam nadzieję, że  następnym razem bardziej bedę "kreatywna" w swoim poście :)

wtorek, 24 listopada 2009

"DROGA" - mój literacki debiut

Jakiś czas  temu zaprosiła  Green Canoe zaprosiła mnie mnie do współtworzenia bloga:  Koło Gospodyń Wiejskich 
Pomyślałam sobie – „hmmm . . .  żadna ze mnie pisarka, ale może spróbuje, a co tam. Najwyżej skończy się tylko na tym jednym opowiadaniu i tyle”. Więc próbuje j swoich sił. 
Dzisiaj mój "debiut literacki" ;) , więc jeśli macie ochotę zapraszam  do przeczytania mojego pierwszego w życiu opowiadania  pt „Droga”. W opowiadaniu tym zbieżność miejsc, osób i zaistniałych sytuacji jest zupełnie przypadkowa  .
Mam nadzieję, że wytrwacie do końca mojego opowiadania, a następnie szczerze wyrazicie swoją opinię. Konstruktywna  krytyka jest jak najbardziej wskazana. Będę wdzięczna.
 Zapraszam  i tym samym życzę  przyjemnej lektury.
Moje opowiadanie pt. "Droga"

EDIT -
w dniu 15.07.2014r . opowiadanie usunęłam i tym samym można znaleźć je wyłącznie  na moim blogu poniżej:


„DROGA”

. . . po cichu wymknęła się z domu, nie chcąc nikogo obudzić. Nie zdążyła się nawet przebrać . Biegła polną drogą w nocnej płóciennej koszuli . . . Tak bardzo chciała zobaczyć właśnie dzisiaj wschód słońca nad rzeką. Często tak robiła, ale dziś czuła , że to będzie wyjątkowy wschód słońca . . . Wianek który uplotła z polnych - jeszcze mokrych od rosy kwiatów - zbieranych w pośpiechu, delikatnie opadał na czoło, a niesforne kosmyki włosów tańczyły na wietrze. Zatrzymała się . . . Nad linią horyzontu rozbłysła piękna kula, która coraz bardziej odbijała się w tafli wody .

. . . wzniosła ręce ku górze i poczuła się wolna jak ptak. Poranna rosa obmywała jej małe stopy a pierwsze promyki słoneczka rozświetlały jej buzię . . . czuła się szczęśliwa . . . całym ciałem szczęśliwa . . .

* * *

W sali, na której leżała ukradkiem wkradało się światło z oświetlającej ulicę latarni – spojrzała unosząc ciężkie powieki. Ze spokojem wodziła wzrokiem po czterech ścianach . . . Nie była sama. W kąciku na fotelu drzemał przykryty kocem jej Mąż. Był z Nią od kilku dni – dniem i nocą. A jeszcze kilka dni wczesnej radośnie przemierzali szlaki górskie. Snuli plany na przyszłość . . . planowali rozbudowę swojego domu, by mogła tam mieć swoja własną pracownię . . . to było takie realne .

* * *

Dzień w którym dowiedziała się zupełnie przypadkiem ,że jest poważnie chora - nie przekreślił wszystkiego, nie złamała się. Wiedziała, że będzie to trudna walka, ale wierzyła ,że ją wygra. Operacje, które przeszła zasiały spore spustoszenie w jej organizmie, musiała się nauczyć na nowo akceptacji swojej osoby. Jak nigdy dotąd pragnęła żyć. Rodzina była niesamowitą podporą w tych krytycznych chwilach . . . ONA - wspaniała Żona i kochająca Matka swoich Dzieci - nigdy nie narzekała . W miarę upływu czasu wróciła do pracy zawodowej, bo tej jej brakowało. Znów mogła realizować projekty, organizować wystawy – żyła pełnia życia, bo zrozumiała jakie ono jest kruche; jak w cenna jest nawet każda najmniej ważna chwila .

Rodzina przez lata zdążyła oswoić się z Jej chorobą, Ona uczyła ich jak na nowo uśmiechać sie, jak radośnie żyć . . .

Przecież nic się nie zmieniło – tylko to, że choroba się cofnęła. To był dzień, w którym Ona, On i Dzieci - wszyscy rozpoczęli nowy rozdział w życiu . . .

Nie przypuszczała, że choroba może powrócić i jednocześnie tak szybko postępować. Mimo to wciąż snuła plany co jeszcze zrobi, gdzie pojedzie . . .

Leżała nieruchomo, a ból jaki wypełniał jej ciało był nie do opisania. Morfina jednak powodowała , ze mogła chociaż normalnie myśleć, chociaż nie mogła już wydobyć z siebie słowa . . . nie mogła nawet się uśmiechnąć ani też podnieść ręki.

* * *

On . . .

Zerwał się ze snu . . . pokój wypełniony był światłem . . . , a wśród tej głuchej ciszy jaka panowała na oddziale i na sali usłyszał dzwoneczki, takie jak przy pędzących zimą saniach. Myślał że śni, nie wiedział skąd dobiega ten dźwięk . . . i to światło . . .

Ujrzał Ją -leżącą na szpitalnym łóżku z wziesionymi rękoma ku górze, tak jakby komuś chciał je podać, uśmiechniętą . . . było w niej tyle lekkości. Przetarł oczy – „przecież nie mogła podnieść ręki,” – pomyślał. To nie był jednak sen. Stał nieruchomo i patrzył jak Najświętsza Panienka przyszła . . . do Niej . . . po Nią . Wiedział . . . tyle razy słyszał od Niej, że najświętsza Panienka przychodzi do osób, które modlą się odmawiając Różaniec. Które wierzą . . . Ona wierzyła . . .

* * *

Ujrzała DROGĘ, tą którą kiedyś w dzieciństwie przemierzała nie raz, na spotkanie ze wschodem słońca. Czuła się jak ta mała dziewczynka z wiankiem z polnych kwiatów , biegnąca boso po rosie. Czuła się wolna . . . wyjątkowo . . . inaczej . . . była lekka, nie bolało ja już nic . . . widziała stojącego nad Nią Męża , widziała strach w Jego oczach. Wiedziała, że On już wie . . . wiedziała, że rozumie . . . czuła się bezpieczna i spokojna. Nigdy nie była w ciągu swojego niespełna 37 letniego życia taka spokojna jak dzisiaj . . .

Podniosła dłonie w górę . . . Uśmiechnęła się . . . wiedziała, że od teraz będzie kroczyła, ta sama drogą tylko Tam.

* * *

Patrzył jak Jej dłonie opadły na biała pościel . . . dzwoneczki ucichły a w Sali zapanował znów mrok . . .

Westchnął . . . i uśmiechnął się . . . zamknął oczy i ujrzał ją kroczącą piaskową drogą ku wschodowi słońca . . . Znał to miejsce, nie tylko z Jej opowieści, wiele razy zabierała jego i Dzieci nad tą rzekę. Zatrzymała się i uśmiechnęła się do Niego

Odwzajemnił uśmiech . . . Odwróciła się i podążała drogą dalej.

* * *

Była już wolna i szczęśliwa .



Pozdrawiam ciepło
Dorota – od dziś może "Wasza pisarka" .

sobota, 21 listopada 2009

Serwetniki, stare srebro i o tym jak szkolenie może być przyjemne dla ducha

Nie mogłam się oprzeć by nie pokazać Wam tych cudnych serwetników wygranych w candy u  13ki.  Dotarły do mnie w czwartek ale kompletny brak czasu uniemożliwił mi szybkie pochwalenie się ;)
Zawsze twierdziłam, że 13 to moja szczęśliwa liczba i dlatego wziełam ślub  13 listopada właśnie w piękny listopadowy dzionek.  13ka zorganizowała candy i pomyślałam, a co tam zaryzykuję. Losowanie było dokładnie 13 listopada -  no i masz ci los. WYGRAŁAM  Liczyłam chyba 3 razy czy osiemnasta w kolejc to jestem ja. Na początku nie mogłam uwierzyć, że  to jednak ja będę szczęśliwa posiadaczką owych pięknych serwetników. 
Beatko dziękuję Ci ślicznie nawet nie wiesz jaką radość  mi sprawiłaś.  Teraz muszę znaleźć piękne serwety do nich.  DZIĘKUJĘ KOCHANA

A ponieważ ostatnio pałam miłością do srebra takiego, które jest stare i ma swoja historię -  chciałam Wam pokazać moją małą kolekcję. Większość tych przedmiotów należała do mojej Babci, która mi je przekazała kilka lat temu. 
Stare duńskie lusterko – jest ciężkie i posiada  podrapane  szkło. Jednak nie przeszkadza mi to w użytkowaniu, a ono wciąż  służy mi doskonale.


Medalion niestety nie jest  ze srebra i nie jest też stary. Ale tak jakoś przyplątał sie do zdjęcia :) Zakupiłam go sobie sama kilka lat temu  na allegro. Biłam się o niego dzielnie i pamiętam, że cena nie była mała. Po porządnym wyczyszczeniu wygląda jak srebrny .
Serduszko – och . . .  on najbardziej wzbudza moje ochy i achy. Duże, ciężkie masywne i z jakimś minerałem – jednak nie wiem z jakim . . . 
Bransoletki noszę do dziś i szczególnie lubię tą  z „oczkiem”



Obecny  tydzień minął mi szybko.  Starałam się dokończyć rozpoczęte prace biżuteryjne,  szycie troszkę na dalszy plan zeszło chwilowo- jednak to jeszcze nie koniec. Są już jednak pierwsze efekty sprzedaży biżuteri co mnie cieszy niezmiernie :)  Trochę jakoś tak złapałam pare srok za ogon i do końca nie wiem , której się powinnam uczepić.  I póki co staram się wyjść na prostą z zaległościami.  Zaczyna mnie chyba dopadąc tez jakies przeziębienie, kręgosłup boli mnie okropnie (wciąż po znieczuleniu podpajęczynówkowym danym podczas porodu) Ciekawe czy znowu nie skończy się to w końcu rehabilitacją. Mało pocieszające to zważywszy na fakt, że  codziennie musiałabym dojeżdzać PKS-ami po 25 km w jedna stronę (samochodem Mąż do pracy podróżuje) Nie wiadomo czy w pracy iść na urlop, czy brać na 10 dni zwolnienie. Chyba prościej będzie jak wrócę do domowych ćwiczeń. 

 W mijającym tygodniu byłam też na dwudniowym szkoleniu z pracy.  Prowadzący mocno przynudzał. Atmosfera była śpiąca .No ile razy można układać pasjansa na komputerze, którego na dodatek nie lubię? Ile można wypić kaw i herbat? Ile można zjeść ciastek i wafelków . . .  No same powiedzcie ;)
Aby umilić sobie to szkolenie, zorganizowałam sobie spotkanie z koleżanką . Było krótkie, ale za to jakie miłe.
No,  ale punktem kulminacyjnym szkolenia było to, co tygryski lubią najbardziej.  Czyli  ? . . Bieganie po S.C.   Kochane - obleciałam wszystkie większe w  mieście. Oj brakowało mi tego. byłam w swoim żywiole  :) Czego to ja nie nakupiłam. Oczywiście rozglądałam się za ładnymi szmatkami, sugerując się tym co podpowiedziała Dag-eSz , że ładne tkaninki  można upolować w postaci ubranek ;)
No to proszę same popatrzcie. Zachwycamy się tkaninami dostępnymi za granicą – a u nas takie perełki można wygrzebać :)
Odwiedziłam też sklepik z „rzeczami ładnymi”  - czegóż to ja nie chciałam mieć z niego – wszystko najlepiej.  Ale ceny . . .  ceny . . .  ceny . . .  powalające. Jednak nie wyszłam z pusta ręką a przygarnęłam do siebie takie oto ptaszyny. Małe,  a jednak cieszą me oko :)
Od teraz będę  męczyć swojego Dyrektora by wysyłał mnie częsciej na szkolenia. Bo są wręcz  niezbędne  ! ! !

środa, 18 listopada 2009

Zestaw patchworkowy mam i ja

A powinnam raczej napisać - "zestaw potworkowy"  bo tak te przydasie do szycia patchworków i innych patchoworko - podobnych tworów nazywa mój Mąż :)
Czekałam , czekałam i w końcu się doczekałam. Zakupowo  - potworkowo szalałam w  ETI   Zakupy odbyły się szybko sprawnie i w miłej atmosferze. Hmmm  ;)  zabrzmiało niczym komentarz dodany na allegro :)
Długo zastanawiałam sie co kupic, doszłam do wniosku że mata 45x60cm w zupełności mi wystarczy, nożyk na poczatek też powinien mnie zadwolić (testowałam i tnie wspaniale kilka warstw materiału),  linijka 30x30cm świetna a uchwyt do niej raczej niezbędny również będzie :)  Kupiłam stopkę do haftowania i cerowania (model eti 072) - taką jak używa się przy pikowaniu w esy floresy czy inaczej "lotem pszczoły". Pojecia nie mam jak ją zamocować i czy ona wogóle jest dobra do mojej maszyny (Prelude 360) . Nie pozostaje mi nic innego jak popatrzeć i próbować ja tam jakos zamocować. Jak się nie uda to będę zmuszona udać sie na zakupy do sklepiku  Husqvarny  Ale tam tak koszmarnie drogo :( 


Uszyłam sobie też igielnik, bo wczesniej  igiełki były "to tu . . .  to tam . . ."
Uporzadkowałam sobie również  nici, bo jeden wielki bałagan miałam w nich . . . 
i sfotografowalam swój kącik krawiecki. Ze stołu kuchennego przeniósł się na oddzielny stolik , tuz obok, na który wyżebrałam miejsce w kuchni . Nie wiem  jak długo sobie będe tu urzędowała - pewnie do momentu aż mi Miłoś nie zacznie porządków robić i sprzątac :)



Jakościowo dziś  zdjęcia kiepskie , sztuczne światło to raz, a dwa wciąż nie opanowałam swojego aparatu ;)

I miałam wpaść z wizytą  na moje ulubione blogi, ale jest już tak późno, a ja marzę tylko o spaniu :) Ostatnio bardzo późno chodzę spać - no ale chcąc coś zrobić tylko o tak później porze mam czas. Ciekawe jak długo tak dam radę zarywac noce ?

piątek, 13 listopada 2009

"Jak Aniołki śpią na chmurkach"

„ANIELE” - Brat Tadeusz Ruciński
Wiem, że tu jesteś . . .
Ale tak cicho,
Jakby Cię wcale tu nie było.
Lecz ja wciąż czuję
- w domu, w lesie, w mieście –
Jakby koło mnie czyjeś serce biło . . .
Czuję także wpatrzone we mnie Twoje ozy
- uważnie i troskliwie –
nawet w środku nocy.
Wiem też, że na skrzydłach ze światła
pobiec możesz wszędzie
i w mój sen wejść łatwo,
i śpiewać w kolędzie . . .
Dobrze, że tu jesteś
w dni zwykle i w niedziele –
ukryty w powietrzu –
mój dobry Aniele !

Czasami tak jest, że musi się coś wydarzyć by człowiek zrozumiał co ważne w życiu, a co mniej. Takie nieoczekiwane sploty wydarzeń, nie zawsze tych przyjemnych powodują, że często przewartościowuje się nasze życie. Już nie musimy być ”pierwsi i najlepsi” , praca nie jest już na pierwszym miejscu . . . zwalniamy. Zaczynamy dostrzegać piękno w prostych formach. Czasami czujemy, że jest ktoś kto nad nami czuwa, prowadzi prostą niezawiłą drogą i na każdym kroku daje znaki, że jest obok, że czuwa . . .
Mój Anioł Stróż czuwa nade mną i nad moją Rodziną, zawsze gdy mi źle myślę o Nim i wtedy uświadamiam sobie, że przecież On (Ona ) nie chce bym się smuciła, bo mam tyle powodów do radości.
Anioły nie chcą by ich opłakiwano !!!
Dla swojego Aniołka bardzo czesto zapalam świeczuszkę by ogrzał swoje zmarznięte skrzydełka . . .
A czy Wy macie swojego Anioła Stróża , wierzycie, że jest ktoś, kto czuwa nad wami i wskazuje własciwą drogę . . . ?


**************************
W rolę Anioła wiedocznego na zdjeciu pt "Jak Aniołki śpią na chmurkach" wcieliła się moja Przyjaciółka z dzieciństwa - Małgosia , która to zgodę na publikację zdjęcia z Nią w roli głównej wyraziła



Pozdrawiam Was ciepło życząc tym samym udanego wypoczynku weekendowego, a sobie w tą piąta rocznicę ślubu, która przypada dokładnie dzisiaj - 13 listopada życzę dużo anielskiej miłości i cierpliwości :)

środa, 11 listopada 2009

Jak miło Komuś ofiarować - COŚ


Chyba każdy lubi być obdarowany jakimiś upominkami. A ja ostatnio jakoś tak mam , że lubię sprawiać Komuś przyjemność. Małą  lub większą :) 
Czasu u mnie niewiele wciąż  - niestety, ale sobie czasami coś tam dłubię w ramach"przyjemno-terapii" by potem powędrowało to do konkretnej osoby. Często ta dłubanina trwa dość długo ale co tam :) 
A ponieważ  niespodzianki, które przygotowałam jakiś czas temu dotarły już do nowych Właścicieli więc ośmielam się je pokazać :)
Dla pewnej Gosieńki z Mrągowa , z którą lubiłam spędzać czas na pogaduchach i nie tylko w Villi na Tęczowej w Olsztynie uszyłam woreczek i zrobiłam kolczyki swoimi własnymi łapkami. Natomiast Aniołek (nie jest wykonany przeze mnie, ale przez pewna zdolną Dziewczynę z Olsztyna) już podobno ma swoje miejsce w domku Gosi. Zaś notesik ma jej służyć do   zapisywania swoich wierszy, myśli . . .  Pięknie pisze . . .  wciąż namawiam Ją na bloga  



A ten zestaw biżuterii poleciał do pewnej Agnieszki , Mamy uroczego Wiktorka. Miałam sygnały, że podobno się podoba :)  Biżuteria wykonana jest z zielonego turkusu i lawy wulkanicznej, elementów posrebrzanych i srebra.

A między pracą,zajmowaniem się domem i Synkiem , szyciem ozdób Bożonarodzeniowych, robieniem biżuteri o którą domagaja się bardzo mocno moje Klientki , itd . . .  w przerwie na kawę uszyłam ręcznie sobie 2 serducha , które pasują do moich woreczków retro. O do tych   No niby nic - takie małe, a jednak  cieszy :)
A na koniec dodam, ze chęć obdarowywania wciąż nie minęła i biorę się do pracy , ky znów na czyjejś buźce wywołac uśmiech.
Pozdrawiam Was serdecznie

środa, 4 listopada 2009

Patchworkowe zauroczenie i wyróżnień ciąg dalszy

Oczarowanie patchworkowymi cudami trwa od lat. Osoby które szyją te piękności wręcz podziwiam, bo jak dla mnie  to naprawde trudna technika i wciąż  jest zagadką.
Marzyłam, marzyłam i w końcu pomyślałam, może i ja spróbuje a co tam, może na początek coś prostego i łatwego.   
No tak . . .  ale żeby zacząć, to  równie  nizbędne są różnego rodzaju przydasie pomocne do szycia patchworków. Właśnie siedzę z ołówkiem w ręku i kalkuluję, co potrzebne a czego nie musze kupować.  Mata, nożyk + tarcze, linijka z uchwytem -  to chyba na poczatek wystarczy. To juz wiem - no tak ale dylemat, jakiej wielkości kupić matę, jaki nożyk i jak wielką linijkę ?  Ech dylematy Matki Polki , która własnie wymyśliła sobie kolejne hobby ;)
Mó Mąż  twierdzi , że to już któraś - tam z kolei moja pasja odkąd mnie zna :)
Zapewniam, że nie ostatnia ! 
No same popatrzcie jakie cudeńka patchworkowe wyszperałam w necie.  I jak tu się nie skusić  na takowe  hobby. 
Szkoda tylko, że takich pięknych tkanin u nas nie produkują. A gdy weszłam  o TU  to już wogóle wzdycham na całego do pięknych materiałów, gotowych elementów do szycia i taśm, które sa poza moim zasięgiem.
A może Wy wiecie gdzie takie ładne tkaniny można u nas w Polsce kupić ?






 I znów dostałam lawinę wyróżnień. Bardzo mi miło z tego tytułu. To dla mnie znak, że ktoś zagląda , czyta , komentuje.  Tym razem otrzymałam je od Kasmatki,   Destiny Ikt   Małgosi Dziękuję Wam ślicznie  
 
A ponieważ już wczesniej przekazywałam większość z tych wyróżnień to powiem tylko, że wędruja one do wszystkich pozytywnie zakręconych, mających głowę pełną pomysłow blogerek.
 Ponieważ jedno z wyróżnień nie miałam okazji przekazać dalej więc czynię to teraz.  Wiem, że trzeba wybrać 10 blogów, naginam zasady ale wybaczcie mi gdyż  tym razem obdaruję nim tylko 3 osoby
Postanowiłam dać to wyróżnienie  Pauli  ,  Dagmarce  i Alizee za to własnie , że tchneły we mnie chęć do dalszego działania  - w szerokim tego słowa znaczeniu :)  Dziękuję moje Drogie  :)
 
A wszystkim życzę słonecznego piatku :) 

wtorek, 3 listopada 2009

Almi Decor w większym formacie

Wykorzystując dobre światło obfociłam dzisiaj moje lustro, za którym wprost przepadam. Lustro to dostałam w prezencie 5 lat temu - pochodzi ono z Almi Decor . Jest ciężkie , masywne, metalowe z wypukłymi ornamentami. Sama pewnie bym sobie go niestety nie zakupiła bo jednak przedmioty z tego sklepu sa cenowo poza moim zasięgiem. Ale mimo wszystko zawsze jak mam okazję zaglądam do tego sklepiku by nacieszyć oczy.
No i dopatrzyłam się już po wszystkim, że nie jest ono za czyste. Więc wybaczcie - jutro porządki będą. Ale już nie mogłam się oprzec by Wam nie pokazać moich zdjęć JUŻ w większym formacie :)
Powoli poskramiam tego bloga:
Photoshop zainstalowany - główny banerek jakoś udało się rozmiarowo dopasować :)
13ka i Madlinka oświeciły mnie w kwestii linkowania i już nie musze trudzić się i wpisywać całego w języku w html.
A Llooka olśniła mnie co robić by mieć duże zdjęcia za blogu :)
Wasza pomoc jest nieoceniona - dziękuję raz jeszcze



poniedziałek, 2 listopada 2009

Poniedziałkowy zawrót głowy

. . . no i mam niespodziewany „urlop” a raczej zwolnienie lekarskie na opiekę nad chorym dzieckiem.

I znów rozchorowało mi się dziecię . 2 tygodnie temu wyzdrowiał a od soboty powtórka z rozrywki – niestety. Super, że mogę z nim posiedzieć w domku tylko szkoda , że w takich okolicznościach. Niby zwykłe przeziębienie ale nie mogę patrzeć jak ta mała istotka się męczy. Wymioty, kaszelek, szklane oczka i marudzenie – ech wolałabym by mnie to spotkało a nie tego małego chrabąszcza.
A w przyszłym tygodniu planowałam sobie zrobić „długi weekend” od 11 do 15 listopada. Ażeby nie narażać się za mocno szefostwu odwołałam. No trudno musze zadowolić się tym tygodniem Może to i dobrze się złożyło bo : przygotuje upominek w związku z zabawą zorganizowaną przez Dagmarkę i Paulę i wezmę się w końcu za ozdoby świąteczne. A ponieważ Miłuś zasnął to ja korzystając z okazji wykroiłam trochę ozdób, które tylko mi pozostanie szyć.

I udało mi się w końcu obfocić saszetki na zapachy do szafy, które uszyłam jakiś czas temu z zadrosek w okno upolowanych w sh.

A wieczorem jak zwykle poczytam sobie co w trawie piszczy u blogowych koleżanek.
HELP!!!
kobitki a jak Wy linkujecie by dane słowo od razu przekerowywało na np stronę bloga konkretnej osoby. Ja zawsze wpisuje z palucha ale ostatnio nie bardzo mi sie coś to udaje i wyskakują mi błedy a potem nie mogę opublikować posta stad czasami tylko same linki podaję.